A oto on, w całej okazałości! Był główną ozdobą wigilijnego stołu.
Kilka dni przed świętami trafiłam do uroczego miejsca, które niedawno pojawiło się w pobliskim miasteczku. Jest to tradycyjna wędzarnia, gdzie można nabyć świeżo wędzone węgorze, pstrągi, sumy, jesiotry itp. Jest to dość nietypowe zważywszy, że mieszkam w okolicach Poznania. Podczas miłej rozmowy z właścicielem okazało się, że ryby sprowadza z Kujaw i chętnie sprzeda również świeże okazy. I tak w moje ręce trafił ten przystojniak ze zdjęcia :-) Przewertowałam wszystkie możliwe książki, nawet te stuletnie, w poszukiwaniu idealnego przepisu, jednak nie mogłam się zdecydować. Chciałam czegoś prostego, tak aby dodatki nie zdominowały smaku ryby, którą miałam jeść po raz pierwszy. Posłuchałam więc Pana z wędzarni i zapakowałam na noc jesiotra do solanki. A później tylko upiekłam. Tak więc było jednocześnie prosto i bardzo wykwintnie! A smakowało wyśmienicie!
Jesiotr pieczony
ilość porcji: 6-8
____________
1 jesiotr o wadze ok. 2 kg
sól
3 cytryny
____________
Wypatroszoną rybę dokładnie umyłam i włożyłam na 10 godzin do 7% solanki (70 g soli na 1 litr wody). Solanka powinna zakryć rybę całkowicie. Moja ryba unosiła się w wodzie, więc dociążyłam ją talerzem. Odstawiłam na noc do lodówki.
Następnie jesiotra wypłukałam, ułożyłam na natłuszczonej blaszce i piekłam w temperaturze 180 stopni przez ok. 45 minut.
Podałam przybraną ćwiartkami cytryn.
Jesiotr ma bardzo grubą skórę, przez którą trudno wnikają przyprawy. Dlatego jeśli chcemy nadać mu dodatkowy aromat, należy dodać go do zalewy.
Zobaczę jak mi to wyjdzie, miałam jesiotra wędzonego lekko gumowaty ,ale smaczny przypominał węgorza.
OdpowiedzUsuńa jak z krojeniem go? nie rozpadł się?
OdpowiedzUsuń