Wczoraj był dzień dziecka, truizm, wiem :-) Dzieciaki uwielbiają ciasteczka, kolejny truizm :-) Dzieciaki uwielbiają wypiekać ciasteczka, przynajmniej te dzieckiaki, które znam. Uwielbiają swoimi malutkimi i cieplutkimi łapkami kulać wałeczki ciasta, ponownie je zagniatać, wycinać i doginać. I jak tutaj pogodzić kruche ciasto, które najpierw błyskawicznie zagniatamy, a następnie starannie schładzamy, z tymi małymi cieplutkimi łapkami, które tylko czekają, żeby obrócić w niwecz nasze starania!? Oczywiście zawsze, nawet z takiego przegrzanego ciasta "coś" wyjdzie, tylko co? U mnie zdarzało się, że wychodziły straszliwe gnioty, ale też czasami ciastka nie traciły na kruchości i smaku, jednak zawsze była to loteria. Od czasu kiedy wpadł mi w ręce ten przepis Dorotus, nie robię już typowych kruchych ciasteczek! To ciasto ma idealnie plastyczną konsystencję, doskonale się z niego lepi, jak również wykrawa. A ciasteczka wychodzą smakowite, maślane, idealne na taki dzień jak dzisiaj!