Przepis faktycznie prosty jak drut! Wykonanie błyskawiczne! Zazwyczaj lubiany przez wszystkich, szczególnie dzieci (oprócz moich, bo akurat one wolą pierogi z mięsem, a leniwymi zajadam się z mężem). Więc dlaczego pierwsze leniwe zrobiłam dopiero kilka miesięcy temu?
Moja mama leniwych nie robiła, pierogi i kopytka owszem, ale nie leniwe. Tak więc przez większość swojego dotychczasowego życia nie bardzo rozumiałam o co z tymi leniwymi chodzi. No bo niby pierogi, ale nie pierogi! Tak więc pewnego dnia postanowiła ten problem rozwikłać! Wpadł mi wtedy w ręce przepis Dorotus, który zmodyfikowałam i przygotowałam moje pierwsze leniwe! Wyszły cudowne i pokochałam je miłością bezwarunkową!
W sieci znajduję mnóstwo przepisów na leniwe, każdy ciut inny. Jedni dodają do ciasta cukier, inni nie. Gdzieś znalazłam dodatek ziemniaków, chociaż w większości przepisów ich nie ma. Cofnęłam się więc o 110 lat i w książce Marty Norkowskiej "Najnowsza Kuchnia, wytworna i gospodarska" z 1902 roku przeczytałam:
Pierożki leniwe
Utrzeć funt świeżego suchego twarogu, dodać 1/4 funta mąki, 5 żółtek, łyżkę masła i trochę soli, wszystko dobrze wymieszać, wyłożyć na stolnicę mąką posypaną, potaczać okrągłe wałki, każdy z nich spłaszczyć nożem karbowanym, pokrajać ukośnie małe pierożki i wrzucać do gotującej wody; gdy wypłyną na wierzch wybrać je łyżką durszlakową na gorący półmisek i polać masłem zrumienionem z bułeczką. Oddzielnie można podać bitą śmietanę i cukier z cynamonem."